wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 4 Nowi

Powracam z nowym rozdziałem. I ostrzegam jak już parę osób mi powiedziało ,,mało Percico w tym Percico". Wprowadziłam kilka nowych wątków. Mam nadzieję, że mimo to wam się spodoba. W następnych rozdziałach będzie więcej Percico. Życzcie mi weny, bo na razie mnie opuściła, więc nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Nie przedłużając (i tak nikt tego nie przeczyta i ja o tym wiem) zaczynamy.

Ten rozdział dedykuję Terra Tartar Tari Nova, która jako pierwsza skomentowała ostatni rozdział.

Percy

Usiedliśmy w kółku. Po mojej prawej usiadł Tyson. Nagle przeszył mnie dreszcz, spojrzałem w lewo. Obok mnie siedział Nico. Kółko było ciasne, więc nasze kolana się stykały. Bogowie jak ja go kocham.
Piper oznajmiła, że jako pomysłodawczyni zacznie grę. Oszczędzę wam opisu całej gry. Wystarczy wiedzieć, że większość uczestników została pozbawiona koszulek, a Emily całowała wszystkich jak leci. Kiedy w końcu dotarła do mnie wyszczerzyła nienaturalnie białe zęby w uśmiechu. I wpiła się mocno w moje usta. Byłem bardzo zniesmaczony podobnie jak Nico, który przy najbliższym wyzwaniu dotyczącym całowania złączył nasze usta w pocałunku. Może to moja wyobraźnia, ale mógłbym przysiąc, że smakował czekoladą. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem. Tylko Jason szeroko się uśmiechał.
Teraz to syn Hadesa zakręcił butelką, która wskazała mnie.
-Wyzwanie - powiedziałem bez wahania
-Pocałuj osobę, którą kochasz
Przyciągnąłem do ciebie Nica i pocałowałem go nieco namiętniej niż poprzednio.
Wkrótce wszystkim znudziła się gra, przedtem jednak zaliczyłem parę niezłych pocałunków z synem Hadesa. Alkohol robił swoje, ale ja nie piłem dużo. Chciałem pamiętać całą imprezę. Po skończonej grze wymknąłem się z Nico. Przyparłem go do ściany, a moje usta odnalazły jego wargi. Palce jednej ręki wplotłem w jego włosy, a drugą przyciągnąłem go do siebie. On zarzucił mi ręce na szyję. Po chwili wsunąłem mu rękę pod koszulkę i zacząłem gładzić do po plecach. Straciłem poczucie czasu, mógłbym spędzić w jego objęciach całe życie. Kto by pomyślał, że syn Hadesa tak świetnie całuje. Po jakimś czasie (naprawdę nie wiem ile minęło) wróciliśmy do środka tylko po to by po chwili pożegnać się i pójść do trójki. Nico jest najlepszy. Kocham go. Ostatnio często to powtarzam, ale taka jest prawda. Jestem Percy Jackson, syn Posejdona i zakochałem się w synu Hadesa, Nico di Angelo.


Nico

Obudziłem się dosyć późno. Skąd to wiedziałem? Było bardzo jasno. To właśnie mi nie pasowało, w trzynastce zawsze było ciemno. Rozejrzałem się. Byłem w domku Posejdona, a na plecach czułem przyjemne ciepło pochodzące od ciała śpiącego Percy'ego. Przypomniałem sobie zdarzenia z poprzedniego dnia, najlepszego dnia mojego życia. Pomyślałem jego wyznaniu w lesie. Nadal nie mogę w to uwierzyć. On mnie kocha, on mnie naprawdę kocha. Powoli się odwróciłem i wtuliłem twarz w nagą pierś syna Posejdona. On pachnie jak ocean. Zdałem sobie sprawę, że ja też nie mam na sobie koszulki. Pamiętałem jednak, że mimo iż każdy atom mojego w moim ciele pożądał jego ciała, do niczego nie doszło. Nie jestem osobą, która pierwszego dnia związku pakuje się komuś do łóżka. Objąłem mojego chłopaka w pasie. Percy mruknął i otworzył te swoje piękne oczy. Uśmiechnął się po czym szepnął
-Cześć słońce, jak ci się spało?
-Świetnie.
-Cieszę się - powiedział po czym musnął ustami moje wargi i przyciągnął mnie do siebie
-Kocham cię - szepnąłem
-Ale ja ciebie bardziej
Już miałem mu wytłumaczyć, że to niemożliwe, kiedy tę cudowną chwilę przerwał nam krzyk:
-Frank! Uważaj!
Wyskoczyliśmy z łóżka. Złapałem swoją koszulkę i wciągnąłem ją na siebie. Porwałem swój miecz, a mój chłopak odetkał swój śmiercionośny długopis. Razem wybiegliśmy przed domek trzeci. W stronę obozu biegło dwóch chłopaków ściganych przez mantikorę. Ruszyliśmy w ich stronę, ale w tym momencie dobiegła do nich Lily. Chcieliśmy jej pomóc, ale zanim dotarliśmy do córki Persefony ta zdołała już pokonać mantikorę. Odwróciłem się w stronę Percy'ego i natychmiast kazałem mu wracać do trójki. Mój chłopak nadal nie miał na sobie koszulki.


Lily

Mantikory są wymagającymi przeciwnikami. Ale wbrew pozorom ja umiem walczyć i to lepiej niż większość herosów. I ja się nie przechwalam, takie są fakty. To ja przyprowadziłam do obozu Susan, Jamesa i Briana. W każdym razie, kiedy z potwora został już tylko pył przyjrzałam się chłopakom, których uratowałam. Byli swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Pierwszy z nich wyglądał...strasznie. Był chudy. Miał na sobie jeansy, T-shirt ze SpongeBob'em  i koszule w kratę. Włosy koloru słomy były przylizane (o zgrozo) żelem. Drugi był po prostu...ach...no po prostu był. Mocno zbudowany, nosił jeansy, czarny T-shirt i glany. Miał dłuższe niż jego towarzysz, czarne włosy, które niesfornie opadały mu na czoło. Obaj wpatrywali się we mnie zszokowani.
-Łał...niezły miecz - powiedział ciemnowłosy - To ksiphos prawda? Ale co to za metal?
-Frank, ta dziewczyna właśnie zabiła.....to coś. A ty pytasz z czego jest ten miecz?!
-Przestań Robert. Nigdy nie widziałem takiego metalu, ok? Ale fakt należą nam się wyjaśnienia.
Wtedy zrobiłam coś co robiłam bardzo rzadko - roześmiałam się. Po prostu stałam i zanosiłam się śmiechem, a oni patrzyli na mnie jak na wariatkę. Po chwili się uspokoiłam, spojrzałam na nich i powiedziałam:
-Przepraszam. Nazywam się Lily. Witajcie w Obozie Półkrwi. Jest to miejsce w którym szkolimy do walki z potworami.
Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem. Westchnęłam.
-Znacie mitologię grecką? - przytaknęli - To nie są mity, to prawda. Bogowie olimpijscy istnieją i czasami mają dzieci ze śmiertelnikami. To właśnie herosi, których tu szkolimy i do których należycie.
-A ty czyją jesteś córką? - zapytał Frank
-Persefony - mruknęłam
Nie lubiłam mówić o mojej matce.
-Och, daj spokój - powiedział Robert - Nie rób z nas idiotów. Bogowie olimpijscy i potwory? Proszę cię to żałosne.
-A to co was przed chwilą goniło to niby był króliczek wielkanocny?
-Nie wiem co to było. Może hologram albo coś w tym stylu. Czy tu gdzieś jest ukryta kamera?
-Słuchaj, nie chcesz to nie wierz. Może nas opiekun - Chejron da radę cię przekonać. Albo nasz dyrektor Dionizos.
-Próbujesz mi wmówić, że macie tu boga.
-Tak
Byłam wściekła. Ale musiałam się uspokoić. Dopiero tu przyjechałam, a skoro jest tu Maja nie chcę już wyjeżdżać. A zawsze kiedy tracę nad sobą kontrolę muszę to robić. Ale z drugiej strony jako heros mogę się troszkę pobawić. Niebo pociemniało jakby przesłoniły chmury, ale niebo było czyste.
-C-co się dzieje? - Robert otwierał szeroko oczy
Trawa wokół moich nóg zrobiła się ciemnofioletowa i wystrzeliły z niej kwiaty o kamieniach szlachetnych zamiast płatków. Cienie zaczęły gromadzić się wokół mnie. Moje włosy stały się fioletowe. Z tym ostatnim to się zagalopowałam, ale trudno.
Niedowiarek patrzył na mnie przerażony.
-Co to za sztuczki? Czy my jesteśmy w ukrytej kamerze?
Teraz naprawdę mnie wkurzył. Jak można być tak ograniczonym? Przecież podtykam mu dowody pod nos. Straciłam kontrolę. Moje oczy były żółte, a żyły zaczęły czernieć. Nie. Muszę się uspokoić. To nie może się stać, nie teraz, nie przy nich. Na szczęście odezwał się Frank:
-Spokojnie, on nigdy w nic nie wierzy. Ale chyba go przekonałaś - uśmiechnął się
No i jak tu się złościć, gdy patrzysz na kogoś takiego.
-Mam nadzieję - odpowiedziałam - Chodźcie zaprowadzę was do Chejrona. Niestety Pan D. został wezwany na Olimp - uniosłam kąciki ust, w sumie nic nie mam do boga wina, ale mógłby przestać nazywać mnie Lola Weasley - A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, to jest Stygijskie Żelazo. Mam też sztylet z Niebiańskiego Spiżu i spathę z Cesarskiego Złota.
Frank patrzył na mnie z fascynacją i zdziwieniem. Ludzie zwykle się dziwią, że mam tyle broni. Bo żeby nie było w domu mam pokaźną kolekcję sztyletów, toporów, włóczni i różnego rodzaju mieczy.
Ale tej kolekcji używam tylko w wyjątkowych sytuacjach. No cóż jednak duży wpływ ma na człowieka przebywanie z...nieważne.
-Co to za metale?
-Jedyne, które mogą zabijać potwory.
-Nieźle
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Robert patrzył na nas jak na wariatów, nie przejmując się tym zaczęliśmy dyskutować o skuteczności różnych rodzajów broni. Tak wiem mam dziwne zainteresowania. Robert milczał. W końcu dotarliśmy do Wielkiego Domu. Chejron wszystko dokładnie im wyjaśnił i kazał mi oprowadzić ich po obozie. Zaczęłam od pokazania im wszystkich domków. Robert co chwilę prychał. Moje włosy były czerwone i to bynajmniej nie z mojej woli, oczy żółte, a żyły czarne. Na szczęści szłam przed nimi, więc widzieli tylko moje włosy. Kiedy przechodziliśmy koło domku Hekate wybiegła z niego dziewczyna z warkoczem. Maja krzyknęła:
-Nienawidzę cię
I rzuciła się na mnie ze sztyletem. Żeby było fair nie wyciągnęłam miecza. Chwilę walczyłyśmy na sztylety, po czym moja jedyna przyjaciółka mnie przytuliła
-Jesteś głupia - powiedziała
-Też cię kocham - uśmiechnęłam się
Na jej widok złość od razu mi przeszła. To była jedyna osoba, która potrafiła mnie uspokoić.
-To jest Maja, córka Hekate - przedstawiłam przyjaciółkę - A to Frank i Robert
-Wpadłeś do oleju? - spytała
Ja i Frank wybuchnęliśmy śmiechem, a Robert spojrzał na nią ze złością i powiedział:
-Ty się w ogóle nie odzywaj. Jesteś niezrównoważona. Przed chwilą chciałaś ją zabić - tu wskazał na mnie - A teraz stoisz tu i nas obrażasz. Jesteś...
Nie dowiedziałam się co chciał powiedzieć, bo z ziemi wyskoczyły szkielety drobnych zwierząt, a jego koszula zmieniła się w węże, które złowrogo zasyczały. Robert wrzasnął i zrzucił z siebie koszulę i odbiegł w stronę domku Hermesa. Drugi chłopak patrzył na nas przerażony, spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Po chwili dołączył do nas Frank. Kiedy się uspokoiliśmy powiedziałam:
-Chodź Frank, wybierzemy ci jakąś broń.
-To ja was zostawiam - powiedziała Maja
-Okay, przyjdź do mnie potem. Będziemy miały cały domek wolny, Nico pewnie będzie u Percy'ego.
My dwie w przeciwieństwie do innych prawie nie piłyśmy, więc pamiętałyśmy całą imprezę. Uśmiechnęłam się do niej i poprowadziłam Franka do zbrojowni.





Tak więc...rozdział miał być dłuższy, ale nie zdążyłam. Chciałam przesłać rozdział już dzisiaj, bo jutro mogę nie mieć okazji. Wiem, że nie ma tu prawie nic o Percy'm i Nico, ale Lily jak później zobaczycie jest ważną postacią. Przepraszam, że was rozczarowałam. Następny rozdział będzie lepszy, będzie się działo. Mam nadzieję, że mimo wszystko ktoś będzie nadal czytał moje ff. Jeszcze raz przepraszam, ale naprawdę chciałam wstawić to dzisiaj, a nie w piątek.
Ciao :*

3 komentarze:

  1. *________*
    Ja chcę to czytać ciągle i jeszcze więcej ;_; ♥ Piękne ♥ Szczególnie Percico! Czekam, czekam na dalej!
    Drobne błędy, ale to naprawdę nie zaniża poziomu ^^ Ćwiczyć, ćwiczyć! Weny!

    http://ciasteczkowe-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo
    to jest super.
    kocham to.
    no i tak krótko bo trzeba się geografii uczyć

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko dzięki za dedyka! Matko zajebiste! Matko kochsm cie! Według mnie Lily jest świetną postacią. Wenyyyy :D

    OdpowiedzUsuń