sobota, 2 maja 2015

Rozdział 2 Zerwanie

No dobra nie było mnie bite 3 miesiące i nikt nie wszedł :( . Ale ostatnio dostałam niezłego kopa od życia i w sumie na dobre mi to wyszło. Powracam więc z nową energią i nowymi pomysłami. Przyznam się ze rozdział był gotowy już dawno, ale jakoś nie mogłam się zebrać i go wstawić. No dobra jeśli ktoś to przeczytał to ma ode mnie Nobla. Ok no to zaczynamy



Nico

Kiedy Percy powiedział, że to właśnie nasza dwójka pójdzie po sztandar miałem ochotę skakać z radości, przytulić go i pocałować. Oczywiście nie zrobiłem żadnej z tych rzeczy. Rzuciłem tylko ,,Ok" obojętnym tonem, ale w środku drżałem z podekscytowania. Tyle czasu sam na sam z synem Posejdona.... Skierowałem się w stronę trzynastki, ale byłem zbyt nakręcony żeby siedzieć bezczynnie w pokoju. Postanowiłem więc pójść poćwiczyć.

***
Kiedy wracałem z treningu zobaczyłem Percy'ego. Cholera, czy ja muszę ciągle na niego wpadać? Wyglądał niesamowicie, jego włosy lśniły w słońcu, a on sam, cóż mógłby nie spać przez rok, a i tak wyglądałby idealnie. Hadesie, czemu on musi być taki seksowny. Wróć powiedziałem ,,seksowny", co się ze mną dzieje? On jest zbyt niesamowity.
A może by z nim pogadać - pomyślałem. 
Ale w tym momencie podbiegła do niego Annabeth, on chwycił ją w objęcia i obrócił się wokół własnej osi. No tak on czekał na swoją dziewczynę. W sumie to nic do niej nie mam. Nawet gdyby nie była z Percy'm i tak nie miałbym u niego szans. Patrzyłem z żalem jak syn Posejdona stawia córkę Ateny na ziemi, a ona się w niego wtula.. Po chwili złapali się za ręce i ruszyli w stronę plaży. Dyskretnie ruszyłem za nimi. Czysty masochizm, ale nie mogłem się powstrzymać przed patrzeniem na niego. Kiedy dotarli na plażę, Annabeth stanęła przed swoim chłopakiem, wspięła się na palce i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Odwróciłem się na pięcie i odbiegłem w stronę domku Hadesa. Nie miałem zamiaru na to patrzeć. Wbiegłem do środka, na szafce nocnej leżała żyletka. Nie używałem jej, ale mimo to leżała tam i zdawała się mnie wołać ,,No dalej Nico, użyj mnie". Nie. Nie użyję. Nie jestem taki, nie tnę się. I nie będę.


Annabeth

Kątem oka widziałam jak Nico odbiega. Biedny chłopak. Już od dawna podejrzewałam, że się we mnie zadurzył. Ale ja nic do niego nie czuję. Jest dla mnie za młody i zbyt mroczny. Poza tym, no cóż, kocham Percy'ego i nic tego nie zmieni. Ale Nico trzeba pomóc, a ja z nim o tym nie pogadam. Powinien to zrobić chłopak.
-Percy - powiedziałam mocno go przytulając
-Tak? - odparł całując mnie w czoło
-Musisz pogadać z Nico. On się chyba we mnie zakochał.
-No i...to tak jak połowa chłopaków w obozie. Ze wszystkimi mam pogadać? - zaśmiał się
-Nie, ale on zdaje się kochać mnie już dosyć długo, a poza tym...sama nie wiem. Czuję się za niego odpowiedzialna .
-No dobrze...ale masz mnie pocałować.
Nie protestowałam.


Percy

Nie mam prawa narzekać. Kocham Annabeth. Wiele razem przeszliśmy. Ale czuję, że ona się ode mnie odsuwa. Znaczy nie olewa mnie, tylko ma dla mnie coraz mniej czasu. Twierdzi, że musi się uczyć - nawiasem mówiąc nie wiem nie wiem po co, ona i tak już wszystko wie - ale zdecydowanie przesadza. W zasadzie widuję ją tylko w pawilonie jadalnym i to nie zawsze. Czasem opuszcza zajęcia co było bardzo nie w jej stylu. Czas dla mnie znajdowała średnio raz w tygodniu. Między innymi o to się pokłóciliśmy. Właśnie wracaliśmy z plaży i spróbowałem zwrócić na to jej uwagę. Więc do domku wróciłam wściekły. Ze złości kopnąłem w łóżko.
-Co się stało bracie? - usłyszałem za sobą głos
Odwróciłem się. W drzwiach stał mój przyrodni brat, cyklop - Tyson.
-Nic po prostu pokłóciłem się z Ann - odparłem
Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić Tyson porwał mnie w objęcia.
-Dusisz mnie Wielkoludzie - wydyszałem
I cyklop mnie puścił.
-Chodźmy na obiad - powiedział
Ruszyłem za nim pogrążony w myślach. Po prostu pięknie, pierwszy dzień obozu, a ja już zdążyłem pokłócić się z Annabeth. Kiedy podeszliśmy do stołu przelotnie spojrzałem na córkę Ateny, wydawało się, że nic sobie nie robi z naszej kłótni. Prychnąłem i odwróciłem się od niej. Zacząłem rozmawiać z moim bratem. W skrócie opowiedziałem mu o roku spędzonym w obozie. A on opowiedział mi o tym jak potwornie się nudził w pałacu naszego ojca i że zostanie jeszcze tydzień, a w sierpniu przyjedzie na cały miesiąc.
-To świetnie Wielkoludzie - wykrzyknąłem
Już po chwili siedzieliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się na cały głos.


Nico

Żeby było jasne. Ja. Się. Nie. Tnę. Nie jestem jakimś Emo. Ona po prostu tam leży...leży i tyle. Dobra przyznaję się raz jej użyłem. Jeden jedyny raz. W sierpniu kiedy Annabeth zaczęła chodzić z Percy'm. Nigdy więcej. To jest idiotyczne i nic nie daje. Więc wnioski jestem normalny, nie korzystam z żyletek. Ona tam leży bo...no właśnie...czemu? Wziąłem ją do ręki i wyrzuciłem do kosza.
***
Niechętnie wyszedłem z domku na obiad. Gdyby nie to, że nic nie jadłem na śniadanie nigdzie bym się nie ruszał. Kiedy wszedłem do pawilonu jadalnego i usiadłem przy stole odruchowo spojrzałem w stronę Jackson'a. Śmiał się w najlepsze z Tysonem, a Annabeth patrzyła na to ze złością. Uśmiechnąłem się w duchu. Czyżby się pokłócili? Może nie powinienem się z tego cieszyć, ale to było silniejsze ode mnie. Dobra, wiem i tak nie mam u niego szans. Ale przynajmniej nie muszę patrzeć na ich miłość..


Lily

Nienawidzę tego obozu. Nie chcę tu być. Moje życie było ok zanim tu trafiłam. Ale muszę jakoś przeżyć te dwa miesiące.
W każdym razie od razu wpadła mi w oko pewna ciekawa dwójka. Percy Jackson i Nico di Angelo. Dużo o nich słyszałam i moim zadaniem idealnie do siebie pasują. Może to moje osobiste spaczenie, ale uważam że byliby świetną parą. Niestety Percy ma dziewczynę. Może im nie wyjdzie. A tak w ogóle Nico ma fajny charakter. Jest taki mroczny i tajemniczy. W sumie...tak jak ja.


Annabeth

Jak zwykle siedziałam w domku Ateny i czytałam. A raczej próbowałam. Jak Percy mógł? Ja muszę się uczyć, jestem córką bogini mądrości, muszę się starać, szczególnie teraz kiedy straciłam laptop Dedala. Czemu on tego nie rozumie? A do tego na obiedzie kompletnie mnie zignorował. Śmiał się i bawił Tysonem, jakby nic sobie nie robił z naszej kłótni. Z hukiem zatrzasnęłam książkę. Nie mogłam się skupić. Ta kłótnia z synem Posejdona kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. A do tego ta sprawa z Nico. Nic nie poradzę na to, że się we mnie zakochał. Mam nadzieję, że Percy z nim pogada. Dopiero poniedziałek, a ja już jestem wykończona. Nagle ktoś zapukał. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. W progu stał...Nico. Wyglądał dziwnie, jakby tłumił w sobie więcej emocji niż zwykle. Chwilę na mnie patrzył, po czym zapytał, nie on nie zapytał on stwierdził:
-Pokłóciłaś się z Percy'm
-Tak - odparłam
-Ale między wami wszystko w porządku - spytał nerwowo
-Tak, a czemu pytasz?
-A tak po prostu
Biedny chłopak, widać że mnie kocha. No ale co ja mogę.


Nico

Miałem rację, pokłócili się. Ale nadal byli razem. Zamyślony ruszyłem w stronę domku Hadesa. Zacząłem się zastanawiać co będę robił przez resztę dnia, kiedy wpadłem na - ja to mam ,,szczęście"- Percy'ego.
-Hej - zagadnął - Co tam?
Wzruszyłem ramionami.
-Nic ciekawego, a u ciebie?
-Trochę pokłóciłem się z Ann, ale to nic takiego - uśmiechnął się - Właśnie miałem wziąć rzeczy i iść na plażę. Idziesz ze mną?
Wzruszyłem ramionami, znowu.
-No chodź - nalegał - Będzie fajnie.
No i jak tu mu odmówić.
-Ok
-Dobra, widzimy się za 10 minut na polu truskawek - powiedział odchodząc
***
Kwadrans później byliśmy już na plaży. Percy zrzucił z siebie spodnie i koszulkę, zostając w samych kąpielówkach, a mnie aż zatkało. On...jest nieziemski, idealny w każdym calu. Jest mocno, ale nie przesadnie umięśniony. O twarzy mówiłem już tyle razy, że chyba nie muszę wypowiadać się po raz kolejny. Ale ona również jest wręcz doskonała. Stał na tle słońca i oceanu. To był najpiękniejszy widok na świecie. Mógłbym tak stać i się gapić i właśnie dotarło do mnie, że dokładnie to robię, sterczę jak kołek i patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami. Szybko odwróciłem wzrok. Ja również zdjąłem T-shirt i szorty. Percy bez wahania wbiegł do wody. Spojrzałem na niego z uśmiechem. Mówiąc szczerze nie jestem zbyt dobrym pływakiem. Fakt nie tonę, ale nic więcej. Ostrożnie wszedłem do morza. Syn Posejdona już dawno zniknął pod powierzchnią. Nagle poczułem, że ktoś łapie mnie za kostkę. Percy pociągnął mnie pod wodę. Szybko się wynurzyłem, Jackson stał nade mną i śmiał się w najlepsze. Spojrzałem na niego i lekko uniosłem kąciki ust.



Percy

To było miłe popołudnie. Jako syn Posejdona kocham wodę. Do tego w końcu miałam towarzystwo. Nico może i mówi mało, ale i takie towarzystwo jest lepsze niż żadne. Jednak cały czas nawiedzała mnie ta sama dziwna myśl. Nie mogłem się jej pozbyć. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem:
-Nico? Czy...czy ty masz dziewczynę?
Spojrzał na mnie jak na wariata.
-Nie - odparł krótko
Wydało mi się to dosyć dziwne. Bądź co bądź był całkiem przystojnym chłopakiem. Z tego co wiem podobał się znacznej części dziewczyn.
Godzinę przed ogniskiem wyszliśmy z wody. Ja oczywiście byłem suchy. Kątem oka spojrzałem na syna Hadesa. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie, że nie ma dziewczyny. Nico...był chudy, ale mimo to miał lekko umięśnione ramiona. Mokre czarne włosy opadały mu na czoło, a brązowe oczy lśniły w słońcu. Jego usta były kształtne. Słowem, był niezwykle przystojny i atrakcyjny. Moment, atrakcyjny? Skąd mi to przyszło do głowy?
***
Kwadrans przed ogniskiem wyszedłem z domku i udałem się na miejsce. Z początku było przeciętnie, dzieciaki od Apollina śpiewały, a ja nie mogłem powstrzymać się żeby nie zerkać co chwilę na syna Hadesa. Nagle usłyszałem szept Tysona:
-Annabeth na ciebie patrzy
Spojrzałem w stronę córki Ateny. Ann uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, a ja niepewnie odwzajemniłem uśmiech.
Nagle nad głową tej nowej...Lily pojawił się czarno-fioletowy znak, granat i narcyz. Odezwał się Chejron:
-Witaj Lily Woolsey, córko Persefony
Słowa centaura wywołały ogólne poruszenie wśród obozowiczów. Spojrzałem na dziewczynę, wyglądała na zaskoczoną. Przyjrzałem się jej dokładniej. Miała długie czarne włosy i brązowe oczy. Ubrana była w obozową koszulkę, czarne szorty i glany. Wyglądała na około 15 lat, czyli była w wieku Nica. Po chwili dotarło do mnie, że Lily jest przyrodnią siostrą chłopaka. W końcu Hades i Persefona są...no wiecie...razem. Spojrzałem na syna Hadesa, patrzył zaskoczony na Lily. Wyglądał naprawdę słodko. Ej sekundę, słodko? Ostatnio przychodzą mi do głowy dziwne epitety określające Nica. Może to przez tą kłótnię z Annabeth. A wracając do tematu, Lily ze zdziwieniem patrzyła po wszystkich. Jej wzrok zatrzymał się na chwilę na Nicu.
-Sądzę, że najlepiej będzie jeśli zamieszkasz w domku Hadesa Lily - powiedział Chejron
Lily i Nico wolno pokiwali głowami.
***
Następnego dnia przy stoliku Hadesa siedziała nie jedna lecz dwie osoby. Spojrzałem w tamtą stronę, gdy podeszła do mnie Annabeth.
-Jestem gotowa ci wybaczyć - powiedziała
-Słucham - odparłem - Niby co?
-Tą kłótnię
-I uważasz, że to ja powinienem cię przeprosić?
-No przecież to oczywiste
-Nie to wcale nie jest oczywiste. Nie mam cię za co przepraszać. To ty nie masz dla mnie czasu i jeszcze strzelasz fochy - prawie krzyknąłem
-Ach tak, skoro jest ci ze mną tak źle to może powinieneś mnie rzucić!
-Może powinienem, tak to doskonały pomysł
-Świetnie czyli z nami koniec - wrzasnęła i uciekła
-Koniec - powiedziałem stanowczo 
-W porządku bracie? - zapytał Tyson
Pokiwałem głową. Między mną i Annabeth nie układało się już od jakiegoś czasu. Mimo to dużo razem przeszliśmy. No cóż, trzeba żyć dalej. Po śniadaniu miałem grekę, a po obiedzie szermierkę. Zająłem się treningiem i wyrzuciłem córkę Ateny z głowy.
***
Musiałem przemyśleć kilka spraw. Myśli chaotycznie krążyły po mojej głowie. Zerwanie z Annabeth, wieści które Grover przekazał mi przez łącze empatyczne, te dziwne przeczucia, które dręczyły mnie już od jakiegoś czasu i Nico. Nico di Angelo. Zacząłem się o niego martwić, nie wiem czemu. I znowu pojawił się w mojej główie. Ostatnio moje myśli często krążyły wokół syna Hadesa. I między innymi właśnie to chciałem przemyśleć dlatego udałem się do lasu. Jednak przeszkodził mi dźwięk gitary oraz śpiew
,,Si fueras una luz en el cielo"
 Kto to?
,,Dejarias en el paro al sol"
 Ruszyłem w stronę dźwięku.
,,Si fueras una luz en el cielo"
 Ten głos brzmi znajomo.
,,Si fueras como el viento en la arena"
 Nie to niemożliwe.
,,Liegarias hasta el corazon"
 To nie może być...
,,De quien se esconde como yo"
 Nico.
,,Si fueras solo la mitad"
 Nie to na pewno nie on.
,,Me sobraria otra mitad"
 Ale brzmi jak on.
,,Cuesta a creer que eres de verdad"
 Czy to możliwe?
,,Y si fueras para toda la vida"
 I wtedy go zobaczyłem.
,,Si tu fueras para toda la vida"
 Siedział na pieńku i grał. Ale jak grał.
,,Yo seria la persona mas feliz"
 Zatrzymałem się za drzewem żeby posłuchać.
,,Te quiero para toda la vida"
 Te quiero...coś kojarzę.
,,Yo te quiero para toda la vida"
 Gdzieś to słyszałem. Ale co to znaczy?
,,Yo seria la persona mas feliz"
 Leo mi kiedyś mówił.
,,Si fueras una gota de agua"
 Chwila czy to nie znaczy...
,,Nadie volveria a tener sed"
 Kocham cię?
,,Si fueras una gota de agua"
 Może Annabeth miała rację.
,,Y si fueras tan solo palabras"
 Może on ją kocha.
,,Serias la mas bella cancion"
 Przecież oni do siebie nie pasują.
,,Escrita nunca por amor"
 Ale czemu tak mnie to denerwuje?
,,Si fueras solo la mitad"
 Czemu?
,,Me sobraria otra mitad"
 Do twarzy mu z gitarą.
,,Questa a creer que eres de verdad"
 Naprawdę wygląda...pięknie?
,,Y si fueras para toda la vida"
 Co ja gadam?
,,Si tu fueras para toda la vida"
 Ale on naprawdę wygląda...
,,Yo seria la persona mas feliz"
 Niesamowicie.
,,Te quiero para toda la vida"
 On jest niezwykły.
,,Yo te quiero para toda la vida"
 Nieziemski.
,,Yo seria la persona mas feliz"
Łał.
Grał jeszcze przez chwilę, kiedy skończył wyszedłem zza drzew.
-Pięknie - szepnąłem - masz wspaniały głos
Nie wiem czy mi się przywidziało, ale mógłbym przysiąc, że syn Hadesa się zarumienił
-Nico - ciągnąłem - powiedz mi szczerze...czy ty zakochałeś się w Annabeth?
I wtedy zrobił coś, czego bym się po nim nie spodziewał - parsknął śmiechem.
-Nie - powiedział
-A więc w kim?
Milczał.
-Możesz mi powiedzieć. Nico, zaufaj mi.
I wtedy...mnie pocałował



No dobra. Ten kto dotrwał do końca jest wielki. Od razu chciałabym zaznaczyć że w moim ff Leo wrócił do obozu razem z Kalipso, Nico nigdy nie powiedział Percy'emu co czuje, a przez cały rok podróżował między dwoma obozami. Rachel wróciła na lato do CHB. To chyba najważniejsze założenia mojego opowiadania. Jak coś mi się przypomni to będę pisać.
To ostatecznie się żegnam miśki.
Ciao :*






4 komentarze:

  1. *dziki taniec i spiew* BOŻE jakie to jest genialne!!!! Nico śpiewa piosenkę w swoim ojczystym języku ... AWWWW!!! Zajebiscie piszesz! Pięknie słuchaj przepięknie !!!! Czekam czekam czekam zerkam ci dnia i masz pisać zeszłej niz co trzy miesiące !!!

    Zapraszam do mnie http://percicoloveboys.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo.
    Tu nowa czytelniczka czy coś.
    No i to jest genialne ^^

    I zapraszam do mnie http://percico-yaoi-pl.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
  3. Miriam, jestem pod wrażeniem *_*
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. ZA CZE PI STE! Chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń