środa, 18 lutego 2015

Rozdział 1 Początek wakacji

Percy

Jak zwykle zaspałem...czemu ja nigdy nie mogę wstać o normalnej godzinie? Ehh.... Spóźniłem się na śniadanie i byłam na siebie wściekły. Kiedy usiadłem rozejrzałem się po pawilonie jadalnym, pomachałem Annabeth siedzącej razem z resztą dzieci Ateny. Posłała mi spojrzenie mówiące ,,No wiesz Percy..." po czym uśmiechnęła się szeroko. Przy stoliku Hermesa siedziało czworo nowych herosów, ale im się nie przyglądałem. Kątem oka zobaczyłem, że Nico znów zawitał do obozu. W sumie całkiem fajnie. Miły z niego chłopak, trochę mroczny i ponury, ale mimo to całkiem sympatyczny. Zjadłem niebieskie naleśniki i popiłem je niebieską herbatą. Wtedy Chejron wstał. 
-Przede wszystkim chciałbym powitać nowych uczestników obozu - powiedział z uśmiechem - Lily Woosley - wstała szczupła dziewczyna z długimi, czarnymi włosami. Miała dość specyficzny typ urody, ale była całkiem ładna. Oczywiście daleko jej do Ann.
-Jest nieokreślona - ciągnął centaur- ale mam nadzieję, że zostanie uznana jeszcze dziś. Tak jak Susan i James Carter.
To z pewnością były bliźniaki. Mieli takie same ciemno-blond włosy, opaloną skórę i łagodne rysy twarzy.
Teraz to Pan D. wstał:
-A teraz herosi powitajcie Brian'a O'Berry - mojego syna.


Brian

Dionizos....?! Cholera mógł mnie wcześniej ostrzec. Kiedy oświadczył, że jest moim ojcem, wszyscy ucichli, a ja stałem jak ostatni palant. Po prostu super. W szkole zawsze się ze mnie nabijali. Mam krótkie, ciemne, kręcone włosy, pyzatą twarz, a moja figura pozostawia wiele do życzenia. No cóż, miałem nadzieję, że tu będzie lepiej. Ale najwyraźniej się myliłem, zwłaszcza teraz kiedy bóg wina mnie uznał. Powoli usiadłem. Wszystkie oczy zwrócone były w moją stronę. Na szczęście odezwał się Chejron.


Nico

-W piątek odbędzie się bitwa o sztandar - oznajmił Chejron - Pierwszej grupie przewodzić będzie....
Ale ja już go nie słuchałem. Byłem zbyt zajęty. Czym? Tym co zwykle gapieniem się na Percy'ego. On tego nie zauważał z prostej przyczyny - nie odrywał wzroku od Annabeth. On jest taki idealny. Jego włosy są wieczne potargane (zupełnie jak moje). Do tego te hipnotyzujące oczy... w kolorze oceanu i te usta, są zbyt idealne żeby mogły być prawdziwe. Wzdycha do niego co najmniej trzy czwarte dziewczyn z obozu... Nie mam u niego szans, wiem o tym od dawna, ale to nic nie zmienia - kocham go. Kocham go od kiedy miałem 10 lat. Chciałem go nienawidzić, ale nie potrafiłam. Z rozmyślań wyrwał mnie głos centaura:
-Co ty na to Nico?
-Co??? - zapytałem zdezorientowany
Rozległo się kilka chichotów, ale spojrzałem w tamtą stronę takim wzrokiem, że natychmiast zamilkli.
-Pytałem czy chciałbyś wziąć udział w bitwie o sztandar - powiedział rozbawiony Chejron
-Jasne czemu nie - powiedziałem znudzonym głosem
-A więc dobrze. Dołączysz do drużyny niebieskich. Nie wiem czy usłyszałeś, ale w jej skład wchodzą domki: Hefajstosa, Afrodyty, Apolla, Iris i Hypnosa (mogło być gorzej, ci od Hefajstosa umieją zastawiać niezłe pułapki, ale oprócz tych od Apolla i mnie nikt nie walczy zbyt dobrze). A przewodzi im domek Posejdona.
Moje serce zabiło szybciej.


Percy

Nie powiem, ucieszyłem się gdy do mojej drużyny dołączył Nico. On naprawdę dobrze walczy. Dlatego to my pójdziemy po sztandar dzieci Apollina będą patrolowały okolicę, a ci od Hefajstosa rozstawią pułapki. Nie mniej żałowałem, że w mojej drużynie nie będzie Annabeth - ona miała dowodzić drugiej drużynie. Gdy przedstawiłem mu swój plan mruknął tylko: ,,OK'' i odszedł w stronę domku Hadesa. Po chwili nawiedziła mnie dziwna myśl ,,Czy Nico ma dziewczynę?"


Więc tak rozdział jest dość krótki, ale mam nadzieję, że nie tragiczny. Komentarze mile widziane :*

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz